Cztery ściany Endo Ryu - TEMAT ZAMKNIĘTY

-Jesteś okropny Głuptas. Poważnie. Co nie przeczy w żaden sposób Twojej inteligencji czy wiedzy, bo tym akurat od zawsze mi bardzo imponujesz. Ale życiowo jesteś straszny Głuptas i czasami masz zupełnie absurdalne problemy jak na przykład to Twoje wyimaginowanie pasożytnictwo… ale wiesz, to całkiem słodkie i jakoś niespecjalnie mi przeszkadza, dopóki nie zamartwiasz się zbytnio tym co nieistotne.
Postawił talerze na ‘biurku do nauki’ które tradycyjnie już, uprzątnięte, pełniło funkcję stołu. Dosunął sobie drugie krzesło i poczekał aż Arisee też usiądzie ‘do stołu’ nim zaczął jeść.
-Mówisz, że musisz zadbać o moje zdrowie? Właściwie przydałoby się…-mruknął niewinnie między kolejnymi kęsami.
-A wiesz, Arisee, że bliski kontakt z drugą osobą bardzo wspiera system odpornościowy, prawda?-dokończył po chwili już mniej niewinnie i uśmiechnął się tylko nieco łobuzersko. Był dziś w wyjatkowo dobrym nastroju. Cały wręcz promieniał i już po obiedzie miał zamiar zaparzyć kawę i herbatę, usiąść i pochwalić się Arisee wczorajszym sukcesem. Jedzenie okropnie mu się dłużyło i miał wrażenie, że nigdy nie skończą jeść tego obiadu.

Uśmiechnął się tylko lekko, jakby przepraszająco. Wiedział doskonale, że był nieogarniętym życiowo głuptasem. Że martwił się zawsze tym, czym nie powinien, a rzeczy, którymi naprawdę powinien się przejąć, mu umykały. Dobrze zdawał sobie z tego sprawę, próbował walczyć, jednak nie było to łatwe. Jednak, drobnymi kroczkami, np. takimi jak kupno książki kucharskiej, czy nawet posiadanie swojej szczoteczki do zębów u Ryu, starał się to zmienić.
Gdy tylko obiad pojawił się na biurku, Arisee usiadł na krześle, powiedział zwyczajowe "smacznego", po czym zaczęli jeść.
- Muszę, muszę. Kto inny gotowałby mi takie pyszne obiady? - udał zamyślenie.
- Mówisz? - uśmiechnął się równie figlarnie, odkładając widelec na talerz po skończonym obiedzie. - To chyba trzeba będzie sprawdzić tę teorię w praktyce, jak sądzisz?
Zebrał talerze po obiedzie, w przelocie ucałował partnera w policzek i zajął się zmywaniem. Jakoś tak naturalnie wyszło, że to on zawsze doprowadzał naczynia do porządku, kiedy to Endo, gotował. Ani jednemu ani drugiemu taki układ nie przeszkadzał, więc po prostu go nie zmieniali.
- Coś strasznie wesoły dzisiaj jesteś. - stwierdził, wracając do pokoju, po zmyciu naczyń. - To zbliżające się wolne od szkoły tak na Ciebie działa, czy może zdarzyło się coś dobrego?

-Zdecydowanie trzeba sprawdzić to w praktyce i regularnie dbać o moją odporność, skoro mam Ci gotować obiadki.-Potwierdził ucieszony. Pozwolił Arisee posprzątać po obiedzie. Byli na tym etapie związku gdzie Arisee już dawno przestał być gościem w mieszkaniu Ryu, więc skończyły się też przywileje nicnierobienia. Gdyby nie chciał pomagać Ryu pewnie bez problemu robiłby wszystko sam, ale skoro Arisee sam zawsze zabierał się za zmywanie i nigdy nie narzekał, to tym razem również Ryu oparł się tylko o framugę drzwi między kuchnią a pokojem i obserwował Arisee.
-Nie mogę się już doczekać kiedy będzie tak codziennie. I wiesz, myślałem, że to będzie się strasznie dłużyło ale dosyć szybko zleciał mi ten czas od początku roku. Zaraz Święta, później ferie zimowe, znowu święta, egzaminy i koniec. Pierwszy semestr jest najgorszy, drugie zawsze szybciej upływa…-mówił przechodząc od progu pokoju pod drzwi łazienki i z powrotem, jakby z podekscytowania nie potrafił ustać cierpliwie w miejscu. Najchętniej już szukałby nowego mieszkania na wynajem. Nie mogąc usiedzieć cierpliwie w miejscu sięgnął po wysoką szklankę, wziął z łazienki trochę wody i czekając aż Arisee skończy zmywać podlał dwie samotne roślinki znajdujące się w mieszkaniu. Wiecznie zapominał jej podlewać, ale o dziwo jeszcze się jakoś trzymały. Gdy tylko Arisee skończył zaraz poszli do pokoju. Ryu wyjął z szuflady biurka świstek papieru poświadczający zdanie egzaminu na prawo jazdy.
-Jasne, że ciesze się na święta, ale jest coś jeszcze o czym chciałem Ci powiedzieć… Znaczy dla Ciebie to pewnie nic takiego, bo Ty masz to już dawno za sobą, ale sam rozumiesz… mi to zdecydowanie poprawiło humor na dość długo.-zaczął nie mówiąc nic konkretnego, ale ostatecznie uśmiechnął się tylko i zwyczajnie podał mu karteczkę [/b]

- Faktycznie, szybko zleciało. Aż nieprawdopodobnie. Mam wrażenie, jakbyśmy ledwie wczoraj byli na wakacjach, a tu już Święta. Jeszcze tylko pół roku. - ostatnie mruknął bardziej do siebie niż do Ryu, jakby chcą się jeszcze bardziej utwierdzić w przekonaniu, że naprawdę tylko sześć miesięcy dzieli go od wymarzonego końca, a zarazem początku.
Kiedy tylko znaleźli się z powrotem w pokoju, Arisee od razu zauważył, że partnera jakby jeszcze bardzie rozpierało szczęście i radość. Jeszcze bardziej zaczął zastanawiać się, co jest tego powodem.
Coś co ja dawno mam za sobą? Są różne rzeczy... - nie bardzo wiedział, co o tym myśleć. Zrozumiał dopiero, gdy chłopak podał mu karteczkę z wielkim napisem "POZYTYWNY".
- Ale... kiedy? - zapytał, zbyt zdziwiony tym wszystkim, by zauważyć datę pod podpisem egzaminatora. - Znaczy nie. Gratuluję! - zreflektował się szybko, podszedł do kochanka i ucałował go krótko. - Ale czemu nic mi nie powiedziałeś o egzaminie?

-Wczoraj. Nie mówiłem Ci… właściwie trudno określić czemu. Nie chciałem żebyś się stresował i zawracał sobie tym głowę, trochę się stresowałem egzaminem no i miałem egzamin w godzinach lekcyjnych.. i chciałem zrobić Ci niespodziankę. Może nie jest jakoś wyszukana i szału nie robi, ale… khem… teraz w razie potrzeby możesz mieć nie tylko osobistego kucharza ale i szofera.-uśmiechnął się nieco niepewnie. Miał świadomość tego, że choć on sam egzamin przeżywał jakby było to coś równie ważnego co egzaminy kończące szkołę, to dla Arisee, który już od lat miał prawo jazdy nie jest to nic imponującego.
-Z resztą nie byłem sam. Moriyama ze mną poszedł.-dodał by Arisee nie martwił się, że Ryu był w tak istotnej chwili sam.
Zabrał mu kartkę z wynikiem egzaminu i odłożył ją na biurko.
-Coś kiepski też gratulacyjny całus. -stwierdził z niezadowoleniem, a później, korzystając z faktu, że Arisee stoi przy samym łóżku objął go i pchnął go delikatnie, by zaraz przygwoździć go do łóżka.
-Chcę jeszcze jeden, tym razem porządny. Inaczej Cię nie puszczę.-zrobił teatralną,
”groźną minę”, a później uśmiechnął się łagodnie czekając na ruch Arisee.

- Wczoraj… - powtórzy bezwiednie, wpatrując się najpierw w kartkę, a kiedy Ryu mu ją zabrał, przeniósł wzrok na niego. – Mogłeś mi powiedzieć. – bąknął cicho. – I tak, stresowałbym się. Każdy się przed takim egzaminem stresuje. Ja się trząsłem jak galareta i miałem wrażenie, że co 5 minut biegałem ze zdenerwowania do toalety. I chociaż wiem, że nie mógłbym z tam z Tobą pojechać, to bym Ci chociaż pożyczył powodzenia. A tak to pewnie siedziałeś tam sam… - urwał na chwilę, słysząc, że jednak ktoś mu towarzyszył.
- No dobra, byłeś z Moriyamą. Co nie zmienia faktu, że mogłeś mi powiedzieć.
Sapnął cicho, kiedy partner popchnął go, skutkiem czego wylądował plackiem na łóżku.
- No nie wiem, czy za te konspiracje z Moriyamą i zrywanie się z lekcji należy się jakiś ładniejszy buziak. – mruknął, nic sobie nie robiąc z ‘groźnej miny’. Zaraz jednak złagodniał, wbrew wszystkiemu ciesząc się, że Endo udało się zaliczyć ten egzamin.
- Gratuluję raz jeszcze. Jestem z Ciebie dumny. – powiedział z uśmiechem, po czym pocałował go porządnie i naprawdę bardzo ładnie.

Na chwilę zatracił się w pocałunku. Spokojnym i czułym, jak to Ryu stwierdził, „porządnym” pocałunku. Właściwie chwila wystarczyła by zupełnie się zrelaksował po całym stresującym tygodniu. Leżeli w cichym mieszkanku, na łóżku. Mieli przed sobą spokojny dzień dziś i poranek jutro, tylko we dwoje, bez żadnych obowiązków. Ryu czuł się spokojny i odrobinkę rozleniwiony, co nie zdarzało mu się często. Po pocałunku oparł się ręką o łózko i uniósł lekko, ale wciąż pochylał się nad Arisee. W pieszczotliwym geście zagarnął kosmyk włosów i założył kochankowi za ucho, a później spojrzał w jego oczy.
-Wiesz, dziwnie się czuję przyznając się do tego, ale szczerze mówiąc trochę się bałem, dlatego nie powiedziałem Ci wcześniej. Zawsze uczono mnie by być idealnym i od incydentu z wyrzuceniem z domu nie przejmuję się tym zbytnio, ale jesteś jedynym wyjątkiem. W Twoich oczach zawsze chciałem być idealny i chociaż wiem, że wiele razy już pokazałem Ci, że wcale taki nie jestem i choć wiem, że nie potrafię być to mimo wszystko jakoś tak… lepiej wyglądałoby gdybym powiedział Ci dopiero po zdaniu, nawet gdybym zdał dopiero na którejś poprawce… no i wiesz, gdybym wiedział, że wiesz, że czekasz i się stresujesz i liczysz na mnie, denerwowałbym się jeszcze bardziej, a sam widzisz, że już i tak zrobiłem jeden błąd z nerwów… - przyznał z trudem.
-Ale nie jesteś zły o to, że mówię Ci dopiero teraz, prawda? To najważniejsze…-pochylił się i ucałował Arisee w czoło, a później położył się na łóżku obok niego i przytulił.
-Kochanie, masz jakieś ambicje i plany na ten weekend? Moja propozycja jest taka: Za chwileczkę pozbieram się i wstanę. Zrobię nam kakao z bitą śmietaną. Kupiłem nawet pianki do kakao. Weźmiemy dwa kubeczki tej słodkiej bomby kalorycznej, wejdziemy pod kołderkę i będziemy się lenić. Możemy obejrzeć jakąś świąteczną komedyjkę, odstresować się trochę… Później nie wiem, zobaczymy o której skończymy. Jutro po śniadaniu ubierzemy razem choinkę, porozmawiamy trochę, muszę jeszcze dać Ci Twój prezent na Gwiazdkę… Pewnie sporo czasu zajmą sprawy organizacyjne, pakowanie i tak dalej. Zrobię jakiś szybki obiad, albo jeśli braknie czasu zamówię coś na dowóz. Na pewno nie puszczę Cię bez obiadu. I na dworzec obowiązkowo jedziesz taksówką. Mogę za nią zapłacić, ale pieszo z bagażami Cię nie puszczę… Odpowiada Ci taki plan, czy zmieniamy coś?

Po całej przemowie Ryu o byciu idealnym, sprostaniu wymaganiom i tym podobnym, Arisee nagle zapragnął pstryknąć go w czoło. Albo wytargać za uszy, do wyboru. Wybrał to pierwsze, oczywiście nie robiąć tego mocno, bardziej symbolicznie.
- Głuptas z Ciebie. Nie chcę żadnego ideału. I nic nie musisz udowadniać. Chcę po prostu mojego Ryu, wściekajacego się o niedosuszone włosy, gotującego pyszne obiady, bojącego się suszarki do włosów i przytulajacego najlepiej na świecie. A fakt, że zapominasz zjeżdżać do lewej na drogach jednokierunkowych, obchodzi mnie gdzieś w takim samym stopniu co zeszłoroczny śnieg. - powiedział to wszystko tonem nieznoszącym sprzeciwu, po czym przytulił się do Endo, leżąc spokojnie i po prostu ciesząc się chwilą.
- Kakao z bitą śmietaną brzmi naprawdę... słodko. I możemy obejrzeć jakiś świąteczny film, albo po prostu poleżeć. A potem... potem się zobaczy.
Cichym jęknięciem skomentował pomysł jazdy na dworzec taksówką. Nie lubił ich. Z tak trywialnego powodu, że brak orientacji w terenie nie pozwalał mu weryfikować trasy przejazdu. Czy kierowca rzeczywiście wiezie go najkrótszą trasą, czy może specjalnie wybiera jakąś trzy razy dłuższą, okrężną, byleby zarobić więcej.
- O taksówce i obiedzie to porozmawiamy jutro, dobrze? Teraz czeka na nas kakao i film. - uśmiechnął się lekko, ucałował kochanka jeszcze raz, po czym usiadł na łóżku.

Skoro Tobie wolno być Głuptasem, to mnie czasem też.-stwierdził w myślach, ale nie komentował tego na głos. Uśmiechnął się tylko. Fakt, że Arisee akceptował go nawet z drobnymi „wadami” jakoś sprawiał, że Ryu zrobiło się cieplej na sercu i lżej.
-Chyba zgłupiałbym gdybym miał być absolutnie idealny i co gorsza w całym tym dążeniu do ideału mógłbym zapomnieć po co i dla kogo to robię. Chyba lepiej jest tak, jak jest. [b]
Zamknął oczy tuląc Arisee do siebie i jakoś nie miał ochoty go wypuszczać.
[b]-Mhmm…-mruknął ‘twierdząco’ na sugestię Arisee, że obiad i taksówkę omówią jutro.
Wstać i zrobić kakao. Wstać. Teraz… No już… Teraz…-próbował się zmusić w myślach do tego by ruszyć się z miejsca, ale było mu tak dobrze, że jego ciało chyba samo stawiało opór. W końcu Arisee usiadł pierwszy, więc kiedy zabrakło ciepłego, pachnącego ciała obok, Ryu wstał i poszedł do kuchni.
-Jeśli masz chwilę, włącz komputer i wybierz film. Ściągnąłem ostatnio parę nowych-zawołał jeszcze z kuchni. Arisee znał już hasło do komputera Ryu (bardzo trudne i ambitne, bo było nim właśnie imię „Arisee”) i wiedział gdzie na dysku zapisane są filmy, więc mógł to bez problemu zrobić.
Ciekawe jak Ty to robisz, ze zawsze tak przyjemnie i kusząco pachniesz. Różnie, ale zawsze przyjemnie, nawet rano, zaraz po przebudzeniu, kiedy przeciez już żadne kosmetyki nie działają… Może to zróżnicowanie genetyczne? Gdzieś czytałem, że osoby o genach zupełnie innych od naszych pachną dla nas atrakcyjnie, żeby ewentualnie nie łączyć podobnych genów ze sobą czy jakośtam…-rozważał, jakże (nie)istotne kwestie gotując w kuchni kakao, a później wrzucając do niego pianki, dekorując je bitą śmietaną, posypując czekoladą i wkładając słomki do środka. Gdyby nie mało eleganckie, zwyczajne kubki w kratkę i w londyński autobus, napoje wyglądałyby jak desery prosto z kawiarni. Wniósł je do pokoju i postawił na szafkach nocnych po obu stronach łóżka, a później podłożył wyżej poduszki by wygodniej się siedziało.
-To jak, oglądamy coś?-zapytał włażąc pod kołdrę, siadając wygodnie i robiąc obok miejsce dla partnera.

- Pewnie, że jest lepiej. - mruknął jeszcze cichutko, zanim zamilkł i po prostu rozkoszował się chwilą ciszy i bliskości Endo.
Kiedy kochanek poszedł do kuchni przygotować kakao, Arisee również wstał, wziął z biurka laptopa i ponownie usadowił się na łóżku. Wpisując własne imię do pola z hasłem, uśmiechnął się pod nosem, ale też speszył się nieco. Bądź co bądź, to nieczęste, żeby ktoś ustawiał sobie za hasło "Arisee", był więc w lekkim szoku, kiedy Ryu mu o tym powiedział. On sam musiał wymyślić na tyle trudne hasło, bowiem sam 'enter' nie zawsze zdawał egzamin i już nie raz, nie dwa przyłapał jakiegoś delikwenta, usiłującego ukraść mu pytania na pracę klasową. Padło więc na 'N-4-hydroksyfenyloacetamid', czyli po prostu paracetamol. Proste, ale jakże efektywne zabezpieczenie przed chemicznymi nieukami.
Gdy Ryu wrócił do pokoju, Arisee miał już wybrany film.
- Może być "Holiday"? Nie widziałem tego, a Eriko cały czas mi marudzi, żebym to obejrzał, bo ma fioła na punkcie tego filmu. - zapytał, gramoląc się pod kołdrę, oddając laptopa chłopakowi, a samemu chwytając kubek z kakao. - Wygląda pysznie i słodko. A pewnie jeszcze lepiej smakuje.

-Może być „Holiday”. Cokolwiek byle nie było ciężkie i nie wymagało myślenia.
Nie wstając z łóżka przechylił się tak by sięgnąć do dolnej szuflady szafki nocnej. Wyjął z niej duży atlas japońskich parków krajobrazowych w twardej oprawie i podkładkę chłodzącą pod laptopa. Usiadł prosto, ułożył na kolanach kolejno książkę, podkładkę i laptopa, do którego zaraz podkładkę podłączył. Wyciągnął jedną rękę, a gdy Arisee również się usadowił odpowiednio, objął go lekko. Włączył film.
Początkowo naprawdę śledził fabułę. Oglądał dość uważnie, co jakiś czas popijając ze swojego kubka ciepłe kakao. W międzyczasie upaćkał sobie nos bitą śmietaną, ale zaraz otarł go wierzchem dłoni. Mniej-więcej po 45 minutach kakao było już wypite, a film zaczął się Ryu zwyczajnie nudzić. Zamiast tego przysunął się minimalnie bliżej Arisee i wsunął nos w jego włosy.
mmm… znowu coś słodkiego. Mango? Tylko nie dziw się później, Arisee, że mam na Ciebie chrapkę, kiedy tak słodko mi pachniesz.-uśmiechnął się i musnął wargami płatek jego ucha. Po kilku minutach znów musnął je lekko, tym razem w szyję, w którą zaraz wtulił swoją twarz. Nie był nachalny, ale odrobinkę go zaczepiał. Kątem oka zerkał na film, choć większość czasu wpatrywał się w twarz Arisee i skupione na ekranie komputera oczy. Wyraźnie znalazł sobie ciekawsze zajęcie niż film, bo znów zaczął go zaczepiać, tym razem sunąc nosem po jego szyi.

Kakao było słodkie i pyszne, jednak zdecydowanie za szybko się skończyło. A film nawet mu się spodobał. Nie był może jakiś ambitny, ale zapewniał przynajmniej półtorej godziny jako takiej rozrywki. No i siostra nie podarowałaby mu, gdyby nie obejrzał go z uwagą, a potem przedyskutował z nią każdą scenę po kolei.
Początkowo nie zwrócił uwagi na ruch Endo obok niego. Kiedy ten przysunął się bliżej, Arisee po prostu zmienił nieco pozycję, wtulił się bardziej w chłopaka i dalej oglądał film. Gdy jednak zaczepianie ze strony partnera nasiliło się, Arisee tylko parsknął śmiechem.
Czyli to chyba koniec oglądania.
Odstawił pusty kubek na stolik, po czym spauzował film.
- Nie podobał Ci się? - zapytał z nieźle udawaną troską. - Może włączymy coś innego? Chyba, że... - zamknął klapę od laptopa i wraz z całym oprzyrządowaniem odłożył na bok, a sam zajął jego miejsce, moszcząc się na kolanach Ryu. - ... masz jakiś inny pomysł?

Nawet nie zauważył kiedy Arisee zatrzymał film. Zorientował się dopiero gdy padło pytanie czy film mu się nie podoba. Właściwie, całkiem mu się podobał. Lekka, może nawet odrobinkę głupiutka komedyjka romantyczna. Zdecydowanie lepiej było oglądac coś takiego u boku ukochanej osoby niż jakieś ciężkie dramaty, horrory czy thrillery które wymagają skupiania uwagi na filmie. Fakt, Ryu sam w życiu by po taki film nie sięgnął, wolałby obejrzeć najnowsze Transformers albo X-menów, ale na pewno nie chciałby oglądać tego z Arisee. Tak, jak teraz było dobrze. Właściwie miał zamiar powiedzieć, że film jest w porządku i Arisee może skończyć go oglądać jeśli chce, a Ryu nie będzie mu przeszkadzać… zanim jednak zdołał choćby otworzyć usta laptop został zamknięty i odłożony na bok, a jego miejsce zajął Arisee.
Widać wcale Ci nie zależy tak bardzo na oglądaniu. Może faktycznie można znaleźć lepsze zajęcie…
-Film jest ok, tylko trudno się na nim skupić kiedy mnie tak kusisz. Specjalnie to robisz, co? Nie wiem czym się tak wypachniłeś, ale mam ochotę zlizać to z Ciebie, a najlepiej całego Cię schrupać. -stwierdził absolutnie bezwstydnie i przyciągnął kochanka do pocałunku

- Już któryś raz słyszę, że Cię kuszę. - odezwał się, gdy tylko namiętny pocałunek do którego został przyciągnięty, został przerwany. Zaplótł ręce na karku chłopaka i wplótł dłoń w jego włosy. - Ale ja przecież nic nie robię. Siedzę po prostu i film oglądam. - zrobił minę niewiniątka.
Swoją drogą, naprawdę nie wiedział. Ryu już któryś raz mu to mówił, a on dalej nie widział w swoich gestach czy zachowaniu nic dziwnego. No... chyba, że naprawdę zależało mu na prowokowaniu go. Tak jak teraz.
- Niczym się nie wypachniłem. To zwykły szampon. Chyba najtańszy z tych owocowych. Lubię takie owocowe zapachy. Nie wiedziałem, że działają na Ciebie w taki sposób. Chyba dokupię sobie żel pod prysznic do kompletu. - zaśmiał się, prowokując go jeszcze bardziej.
- Domyślam się, że "Holiday" dokończymy kiedy indziej? Eriko będzie niepocieszona. - w tym jednak momencie w najmniejszym stopniu nie przejmował się 'niepocieszeniem' siostry.

-Dokupisz żel pod prysznic do kompletu? Nie, Arisee… wcale mnie umyślnie nie prowokujesz…
Minimalnie uniósł się nieco wyżej, do siadu. Jakoś niespecjalnie podobało mu się niemal leżeć pod Arisee. Kojarzyło mu się to z jakąś biernością i brakiem kontroli, a Ryu lubił mieć kontrolę nad sytuacją. Dłonie oparł na biodrach Arisee, a później przesunął je w tył i do góry, wsuwając je pod koszulkę partnera i sunąc palcami wzdłuż jego kręgosłupa.
-…ani troszeczkę mnie nie prowokujesz.-stwierdził i znów go pocałował. Dłonie jakoś mimowolnie zsunęły mu się na kształtne pośladki Arisee.
Żel pod prysznic? Może idź jeszcze dalej i wysmaruj swoje ciało jakimiś soczystymi owocami? Skoro prowokować, to na całego.
Z jakiegoś powodu nagle w głowie Ryu zrodziła się nowa fantazja. Lato, jakaś leśna polanka daleko od miasta, Ryu i Arisee na kocyku z koszem piknikowym gdzieś niedaleko. Arisee jedzący soczyste truskawki, z których sok aż zabarwia mu usta na soczysty czerwony kolor. A później Ryu zcałowujący sok z ust kochanka, rozbierający go powoli i Arisee rozcierający kolejne truskawki po swoim ciele, by Ryu mógł zlizać z niego słodki sok, z coraz odważniejszych rejonów jego ciała… by ostatecznie kochać się z nim na tym kocyku w środku lasu.
Nie przyznał się do swoich fantazji. Uśmiechnął się tylko odrobinę łobuzersko, co świadczyło o tym, że znowu ma jakieś niezbyt przyzwoite myśli.
-Eriko będzie niepocieszona… chociaż skoro tak lubi romansidła, to pewnie nie miałaby nic przeciwko gdyby przerwać oglądanie filmu i zająć się czymś jeszcze bardziej romantycznym… Właściwie wcale nie musi wiedzieć że zaczęliśmy film oglądać i przerwaliśmy…
Cmoknął go kolejny raz w usta, a później zaczął go całować wzdłuż żuchwy aż doszedł do jego ucha. Znów czuł słodki zapach jego włosów. Przez chwilę wydawało mu się, że to wcale nie zapach mango, a właśnie truskawek. Aż westchnął cicho prosto do ucha kochanka
-Arisee doprowadzasz mnie do szaleństwa w tak prosty i niewinny sposób, aż mi zwyczajnie wstyd.-szepnął i zaczął całować go po szyi. Byli wciąż ubrani, całowali się tylko i Arisee siedział na biodrach Ryu, a Ryu wystarczyło to by czuć już podniecenie.

-Dokupisz żel pod prysznic do kompletu? Nie, Arisee… wcale mnie umyślnie nie prowokujesz…
Minimalnie uniósł się nieco wyżej, do siadu. Jakoś niespecjalnie podobało mu się niemal leżeć pod Arisee. Kojarzyło mu się to z jakąś biernością i brakiem kontroli, a Ryu lubił mieć kontrolę nad sytuacją. Dłonie oparł na biodrach Arisee, a później przesunął je w tył i do góry, wsuwając je pod koszulkę partnera i sunąc palcami wzdłuż jego kręgosłupa.
-…ani troszeczkę mnie nie prowokujesz.-stwierdził i znów go pocałował. Dłonie jakoś mimowolnie zsunęły mu się na kształtne pośladki Arisee.
Żel pod prysznic? Może idź jeszcze dalej i wysmaruj swoje ciało jakimiś soczystymi owocami? Skoro prowokować, to na całego.
Z jakiegoś powodu nagle w głowie Ryu zrodziła się nowa fantazja. Lato, jakaś leśna polanka daleko od miasta, Ryu i Arisee na kocyku z koszem piknikowym gdzieś niedaleko. Arisee jedzący soczyste truskawki, z których sok aż zabarwia mu usta na soczysty czerwony kolor. A później Ryu zcałowujący sok z ust kochanka, rozbierający go powoli i Arisee rozcierający kolejne truskawki po swoim ciele, by Ryu mógł zlizać z niego słodki sok, z coraz odważniejszych rejonów jego ciała… by ostatecznie kochać się z nim na tym kocyku w środku lasu.
Nie przyznał się do swoich fantazji. Uśmiechnął się tylko odrobinę łobuzersko, co świadczyło o tym, że znowu ma jakieś niezbyt przyzwoite myśli.
-Eriko będzie niepocieszona… chociaż skoro tak lubi romansidła, to pewnie nie miałaby nic przeciwko gdyby przerwać oglądanie filmu i zająć się czymś jeszcze bardziej romantycznym… Właściwie wcale nie musi wiedzieć że zaczęliśmy film oglądać i przerwaliśmy…
Cmoknął go kolejny raz w usta, a później zaczął go całować wzdłuż żuchwy aż doszedł do jego ucha. Znów czuł słodki zapach jego włosów. Przez chwilę wydawało mu się, że to wcale nie zapach mango, a właśnie truskawek. Aż westchnął cicho prosto do ucha kochanka
-Arisee doprowadzasz mnie do szaleństwa w tak prosty i niewinny sposób, aż mi zwyczajnie wstyd.-szepnął i zaczął całować go po szyi. Byli wciąż ubrani, całowali się tylko i Arisee siedział na biodrach Ryu, a Ryu wystarczyło to by czuć już podniecenie.

- No dobrze. Teraz to było zamierzone. - przyznał się z niewinnym uśmiechem i psotnymi iskierkami w oczach. Pewnie i nie przyznałby się nigdy do tego, jednak lubił prowokować. I chociaż często nie robił tego świadomie, to kiedy tak było, bawił się przednio.
Zamruczał cicho, kiedy chłodne dłonie Ryu zaczęły swoją wędrówkę po kręgosłupie Arisee, powodując u niego gęsią skórkę. Gdy tylko ciekawskie ręce usadowiły się na jego pośladkach, a on sam został przyciągnięty do pocałunku, instynktownie przysunął się bliżej, niemal ocierając się o kochanka.
- Nie mów tego przy niej, bo jeszcze gotowa nas podglądać. - zaśmiał się lekko. - Widzę jak się uśmiechasz. Znowu myślisz o jakiś nieprzyzwoitych rzeczach, hm? - zapytał, przymykając oczy i odchylając głowę, by ułatwić Endo dostęp do swojej szyi.
- Przecież jeszcze nic nie zrobiłem. - mruknął cichutko i uśmiechając się niewinnie. Siedzieli tak blisko siebie, że Arisee doskonale wiedział o stanie partnera. Postanowił jednak chwilowo nie ułatwiać mu zadania, a wręcz całkowicie poddać się jego dominacji.

-Może odrobinkę nieprzyzwoitych… myślę, że mimo wszystko mogłoby Ci się spodobać… - zszedł pocałunkami po jego szyi w dół, dopóki nie napotkał przeszkody w postaci jego koszulki. Mruknął coś cicho, wyraźnie niezadowolony.
-Nic nie zrobiłeś? Jesteś nieziemsko seksowny, tyle wystarczy. Pora ponieść tego konsekwencje.-powiedział niemal groźnie. Dłonie znów powędrowały na jego biodra, a później po bokach ciała w górę, podciągając koszulkę coraz wyżej i odsłaniając tors Arisee.
-Rączki do góry, proszę.-szepnął w grzecznej prośbie o drobną pomoc, a później pozbył się przeszkadzającego kawałka materiału. Znów zaczął całować jego szyję i tors, schodząc wargami coraz niżej. Przez chwilę miał ochotę przewrócić Arisee na łózku i znaleźć się na górze, ale uznał, że właściwie podoba mu się pozycja, w której aktualnie się znajdowali. Arisee był blisko, mógł spokojnie wyczuć w jakim stanie znajduje się Ryu, ale Endo niespecjalnie to przeszkadzało. Może nawet podobało mu się to. Miał całe ciało kochanka w zasięgu rąk. Całował jego tors, a opuszkami palców głaskał plecy wzdłuż kręgosłupa, przesuwał dłonie po bokach Arisee, dotykał wyraźnie zarysowanych łopatek i karku. Arisee był idealny. Szczupły, delikatny, niemalże kruchy, ale nie wychudzony. Podniecający do skraju, cudowny w każdym calu i cały tylko jego. Właśnie ta świadomość, że ma Arisee tylko dla siebie sprawiała Ryu teraz najwięcej przyjemności. Jedną z dłoni wciąż gładził plecy kochanka, drugą zacisnął lekko na jego lewym pośladku. Dotarł pocałunkami do twardego, być może jeszcze z zimna, sutka Arisee, objął go wargami i zaczął lekko ssać.
Poczekaj chwilę, Kochanie. Zaraz Cię rozgrzeję do tego stopnia, że będzie Ci aż nazbyt gorąco

- Sprawdź mnie zatem. - mruknął z uśmiechem.
Kiedy Ryu pociągnął jego koszulkę do góry, posłusznie podniósł ręce, pozwalając pozbawić się części ubrania. Gdy tylko koszulka wylądowała na podłodze, zachłanne usta zaatakowały nowo odsłonięte rejony ze zdwojoną zaciekłością. Arisee niemalże skręcał się pod wpływem pocałunków, sunących coraz to niżej. Niemalże podskoczył, gdy dłoń partnera zacisnęła się na jego pośladku, a z jego gardła wydobył się ni to kwik, ni to jęk. A gdy tylko wilgotne usta objęły jego sutek i zassały się, Arisee jeszcze bardziej wygiął się w łuk i gdyby Endo nie podtrzymał mu pleców, wylądował by płasko na łóżku.
- Drażnisz się ze mną. - wydusił cicho, zaciskając mocnej nogi na jego udach, a dłońmi robiąc mu coraz to większy nieład na głowie. - Nieładnie.

Kąciki jego ust mimowolnie uniosły się ku górze. Reakcje Arisee¬¬ dawały mu dużo satysfakcji i podniecały go jeszcze bardziej.
-Mhmm… drażnię się. To kara za to złośliwe prowokowanie mnie.-stwierdził, na chwilę przysunął się do jego ust by pocałować go namiętnie i zaczepnie ugryźć go lekko w dolną wargę, zaraz jednak wrócił na jego szyję i klatkę piersiową.
Zabrał dłoń z pośladka Arisee, by przesunąć nią po jego torsie, po idealnie płaskim brzuchu, w dół wygiętego w zgrabny łuk ciała aż do krocza kochanka, które zaczął masować przez materiał bielizny i spodni. Wciąż obsypywał pocałunkami jego tors, po chwili docierając do drugiego sutka, którego dla sprawiedliwości również zaczął dopieszczać ustami i językiem. Ręką podtrzymywał jego ciało, bojąc się, że Arisee faktycznie zaraz poleci mu do tyłu na łóżku. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że właściwie to nie byłoby takie całkiem złe.
Ugiął nogi w kolanach i rozchylił je na tyle by lecący do tyłu Arisee nie położył się na nich, tylko między nimi, na łóżku. Ucałował go znów w usta a dłonią zaczął głaskać go po udzie, dopóki nie rozluźnił uścisku i powoli opuścił go płasko na łózko, zaraz klękając przy nim, nachylając się nisko i odcinając mu ewentualną drogę ucieczki.
-To jak, masz jeszcze ochotę dokończyć oglądanie filmu, czy może poszukamy jakiejś lepszej rozrywki?-zapytał zupełnie niewinnym tonem, znów przesuwając dłoń wzdłuż jego ciała i znów zatrzymując ją na jego kroczu.[/b]

Oddał pocałunek, by zaraz cichutko syknąć, gdy partner przygryzł jego wargę. Nie było to ani nieprzyjemne, ani bolesne, dawało jednak Arisee wyraźny sygnał, żeby nie odjeżdżał z myślami za daleko, tylko koncentrował się na tym co się dzieje tu i teraz, a mianowicie na pałającym pożądaniem kochanku.
Nie ładnie się tak bawić. - aż przygryzł wargę, żeby nie jęknąć, gdy ciekawska dłoń, dotychczas spoczywająca na jego pośladkach, utorowała sobie drogę do jego krocza, pieszcząc je niespiesznie przez materiał spodni. Znów nieznacznie wygiął się w tył, tym razem jednak, podtrzymywany jeszcze dla bezpieczeństwa przez Ryu opadł na plecy.
- A to już był sadyzm. - mruknął, gdy Endo zaproponował ponowne oglądanie filmu. - Doprowadzasz człowieka do takiego stanu, a potem proponujesz film. Sadysta z Ciebie.
Żeby dobitnie mu uświadomić co myśli na ten temat, przyciągnął go tylko do kolejnego pocałunku, drugą ręką, ściągając z włosów gumkę. Po czym znowu opadł płasko na plecy, a rozczochrane włosy rozlały się po pościeli.
- Lepiej odłóż laptopa na podłogę. Bo zaraz może się to dla niego źle skończyć. I zdejmij z siebie wreszcie tę koszulkę. - zamarudził, nie mogąc poradzić sobie z guzikami.

-Sadysta, mówisz?...-znów urywał co dwa słowa, bo znowu usta zajęte miał całowaniem kochanka
-Wybacz Kochanie… naprawdę… jesteś ostatnią osobą… nad którą chciałbym się znęcać…Pozwól, że wynagrodzę… Ci te wszystkie krzywdy.-dokończył docierając wargami do jego pępka. Zdjął swoją własną koszulę, by zrzucić ją na podłogę i zaraz położyć na niej laptopa razem z całą ‘chłodzącą’ konstrukcją. Powinien odłożyć go na biurko, ale nie miał ochoty wstawać i odchodzić od gorącego kochanka na tak długo. Przesunął delikatnie dłonie po jego bokach ku żebrom, gdzie skóra była cienka i bardzo delikatna, a później znowu w dół, do jego bioder. Wysunął język i najpierw okrążył nim pępek kochanka, a później przesunął się w dół, by polizać jego podbrzusze tuż przy krawędzi spodni.
-I bez tego żelu do kompletu słodko smakujesz. Wydaje mi się, że im niżej próbuję, tym słodszy jesteś… może sprawdzimy jeszcze niżej, hmm?-Zapytał, ale nie czekając nawet na odpowiedź lub jakieś przyzwolenie rozpiął jego spodnie i rozchylił lekko, by znów polizać jego podbrzusze, tym razem nieco niżej.
-mhmm… słodko-stwierdził z zadowoleniem i wsunął dłonie pod pośladki Arisee nakłaniając go do uniesienia bioder i umożliwienia pozbycia się kolejnej części garderoby, którą stanowiły jego spodnie.

Nieświadomie wciągną brzuch, gdy tylko usta kochanka brnęły coraz to niżej i niżej, wytyczając sobie ścieżkę do jego pępka. Dodatkowo, czując delikatny dotyk niemal samych opuszek palców na wrażliwej skórze niedaleko żeber, dostał gęsiej skórki pomimo, że było mu gorąco.
Mruknął zadowolony, kiedy koszula Ryu wylądowała na podłodze. Lubił na niego patrzeć. Na ładnie zarysowane mięśnie odznaczające się pod skórą, których, notabene, często mu zazdrościł. Żałował tylko, że może cieszyć się tym widokiem tak rzadko.
Mam nadzieję, że o się zmieni. Już niedługo....
Zaraz jednak myśli Arisee powróciły do rzeczywistości, kiedy Endo rozpiął mu spodnie, schodząc ustami jeszcze niżej, do miejsca na co dzień skrzętnie skrywanego.
- Mówisz? - uśmiechnął się delikatnie, nieco nawet zadziornie, unosząc biodra do góry, pozwalając ściągnąć z siebie jeansy, pozostając tym samym jedynie w bokserkach i skarpetkach. Rozsunął nogi szerzej, bezwstydnie pozwalając chłopakowi na jeszcze większy dostęp do siebie.

Dlaczego dobrze było mieć kochanka nieco starszego od siebie? Właśnie dla chwil takich, jak ta. Arisee leżał w samej bieliźnie, z rozchylonymi bezwstydnie nogami, długimi włosami rozrzuconymi w nieładzie po pościeli, błyszczącymi oczyma i wciągniętym brzuchem. Nie wstydził się, nie krępował. Kusił i samym spojrzeniem domagał się więcej. W mniemaniu Ryu był idealny, piękny. Z tymi swoimi delikatnymi, niewinnymi rysami twarzy i z tą jasnobrązową aureolą włosów wokół głowy wyglądał niemalże jak anioł. Anioł którego nalezało jak najszybciej ściągnąć na ziemię, zbrukać, zagarnąć dla siebie całą tą niewinność.
Ryu aż uśmiechnął się na te naiwne skojarzenia.
Pozory. Już ja wiem, Arisee, jakie z Ciebie diablątko. Chyba głupieję z tęsknoty… jeszcze trochę, kilka miesięcy i będę mieć Cię codziennie.
Pogłaskał kciukami odsłonięte kolce biodrowe Arisee, a później oba kciuki minimalnie wsunął pod jego bokserki. Jeszcze ich nie ściągał, jeszcze chciał się trochę a Arisee podrażnić. Stanowczo przytrzymywał go oburącz za biodra. Zaczął powoli, niemalże leniwie go całować. Najpierw po brzuchu, podbrzuszu i biodrach, później przeniósł się na lewe udo, które najpierw zaczął obcałowywać od góry w dół, później po wewnętrznej stronie ku górze. Gdy dotarł do jego krocza, wysunął język i polizał członek Arisee na całej długości przez bieliznę. Szorstka bawełna nie była specjalnie przyjemna ani w smaku ani w dotyku i zdecydowanie wolałby zrobić to bez żadnych barier, po nagiej skórze Arisee, ale pozostawienie niedosytu i prowokacja czasem wymagała poświęcenia. Znów ucałował jego podbrzusze i wydawać by się mogło, że już zdejmuje jego bieliznę i idzie o krok dalej, niestety wbrew pozorom przeniósł się na drugie udo i zaczął je obcałowywać tak jak poprzednie, wyraźnie świetnie się bawiąc i celowo to wszystko przeciągając… a mówił, że już nie będzie go dręczyć… cóż, dziś w Ryu chyba faktycznie było coś z sadysty. I masochisty przy okazji, bo jego własne spodnie od dłuższej chwili uciskały go nieprzyjemnie, ale na razie nic z tym nie zrobił.

Aż pisnął, gdy język Ryu podrażnił jego męskość przez materiał bielizny. Nieświadomie zaczął ruszać biodrami dopominając się o więcej, na tyle, na ile pozwalały mu ręce kochanka, pilnujące, by nigdzie się nie ruszał. Kiedy już miał nadzieję, że zręczne palce wreszcie pozbawią go przeszkadzających bokserek, nadzieja prysła jak bańka mydlana.
Bawi się, drań jeden. I jeszcze go to bawi.
Arisee postanowił nie poddawać się tak łatwo. Miała być zabawa, proszę bardzo.
Przyciągnął do siebie Endo, dotychczas tak pieczołowicie pieszczącego jego uda, do namiętnego pocałunku. Tym razem to on nadawał mu tempo sprawiając, że był wręcz leniwie powolny, jednak w takim samym stopniu gorący. Dłonie splótł na karku chłopaka, delikatnie go masując, nogami natomiast oplótł go w tali, sprawiając tym samym, że kochanek niemalże się na nim położył. A potem, nie przerywając pocałunku ani na chwilę, zaczął się o niego ocierać. Robił to wolno, lecz z premedytacją, chcąc doprowadzić do szaleństwa pozostającego ciągle, w przyciasnych już, spodniach Ryu. Następnie, jakby nie dość miał prowokacji, oderwał się wreszcie od ust kochanka i szepnął cicho:
- Jesteś prawdziwym sadystą, wiesz? - przenosząc jedną rękę w okolice krocza chłopaka i delikatnie, samymi opuszkami, drażniąc wrażliwe miejsce.