Cztery ściany Endo Ryu - TEMAT ZAMKNIĘTY

Ok, a to właśnie jest powód, dla którego nie zawsze tak dobrze jest mieć starszego od siebie partnera – dłużej może ciągnąć takie zabawy. Ryu początkowo całkiem dobrze reagował na prowokacje Arisee. Bliskość jego ciała całkiem mu się podobała, a to ocieranie się było dość… stymulujące. W kocu jednak zwyczajnie przebrała się miarka.
-Koniec zabawy!-uznać, że powiedział to stanowczo to nieco zbyt delikatnie. Niemalże warknął na Arisee, dłońmi opartymi o jego biodra odepchnął go, wbijając go w łóżko. Jego ruchy były zdecydowane, może nawet wydawały się być odrobinę brutalne, ale uważał by nie sprawić Arisee bólu. Pocałował go mocno w usta i na chwilę puścił jego biodra, by rozpiąc własne spodnie i minimalnie zsunąć je z bioder. Na tyle, by nie czuć już tego okropnego dyskomfortu. Zaraz jednak powrócił do Arisee. Złapał krawędź jego bokserek i zsunął je z niego płynny, zgrabnym ruchem, przy okazji zahaczając o skarpetki i pozbywając się ich również. Wreszcie, miał zupełnie nagiego Arisee tylko dla siebie. Jedną rękę położył na środku jego torsu, przyciskając go delikatnie do łóżka , by w razie czego stanowiła opór gdyby Arisee chciał się podnieść. Drugą przesunął po jego udzie w górę, ku kroczu partnera. Ujął jego członka i przejechał po nim dłonią trzy, może cztery razy by zaraz pochylił się nad nim, najpierw ponownie polizać go po całej długości, tym razem już bez przeszkód, a później wziąć w usta i powoli zacząć pieścić.

Brutalność Endo nie zaskoczyła go aż tak mocno. W końcu spodziewał się, że partner prędzej czy później straci cierpliwość i przejdzie do bardziej konkretnych działań. Wiedział też, że nigdy nie zrobiłby mu krzywdy. W końcu kochał Ryu i ufał mu całkowicie.
Widząc, że kochanek nawet nie próbuje pozbyć się do końca swoich spodni, jedynie rozpina je i zsuwa niżej, żeby przestały mu przeszkadzać, roześmiał się cichutko. Zaraz jednak śmiech przerodził się w zduszony jęk, gdy tylko poczuł dłoń, a następnie usta ukochanego pieszczące jego członka. Targnął głową do tyłu, ręce zacisnął na pościeli, a nogi rozłożył jeszcze bardziej. Bo nic innego nie mógł zrobić. Ryu niby nie trzymał go mocno, ale skutecznie uniemożliwiał mu wstanie czy jakieś inne gwałtowniejsze ruchy.
- P-puść. - poprosił zduszonym głosem, chwytając dłonią za unieruchamiającą go rękę.

I na tym właśnie skończyła się jego stanowczość i brutalność. To zduszone „puść” zwyczajnie go wystraszyło. Nie chciał wywoływać żadnego dyskomfortu u Arisee. Chciał, by kochanek czuł się przy nim dobrze, bezpiecznie, swobodnie.
Wszystko w porządku? Już, spokojnie, Kochanie…
Od razu cofnął rękę przywracając Arisee pełną swobodę. W delikatnym, niemalże czułym geście chwycił jego dłoń i splótł ich palce razem. Drugą ręką gładził uspokajająco jego udo. Nie zaprzestał pieszczot, nie powiedział ani słowa (co z resztą byłoby trudne, bo miał zajęte usta). Uniósł tylko wzrok i wbił spojrzenie w twarz Arisee. Patrzył mu w oczy nawet nie zastanawiając się jak wulgarnie musi w tej chwili wyglądać, chciał z oczu Arisee wyczytać czy wszystko jest w porządku. Nie miał ochoty przerywać, ale wystarczyłoby jedno słowo kochanka, a odsunąłby się i nie dotknął go do końca dnia. Komfort Arisee był najważniejszy.

Blokująca go dłoń ustąpiła niemal natychmiast po cichej prośbie, co Arisee odnotował z zadowolonym mruknięciem. Nie czuł się źle, broń Boże! Wolał jednak mieć pełną swobodę. Przecież nie ucieknie nigdzie. Było mu za dobrze, żeby nawet pomyślał o uciekaniu.
Splótł palce z palcami Endo, poddając się całkowicie jego pieszczotom. Nie chciał jednak egoistycznie jedynie leżeć i pachnieć. Chciał dawać przyjemność kochankowi w takim samym stopniu jak ją otrzymywać. A jeszcze chwila i cała zabawa skończy się, zanim na dobre się zaczęła.
Wychwytując spojrzenie Ryu, z uwagą wpatrujące się w jego twarz, uspokajające, pytające i pożądliwe zarazem, aż jęknął, a jego policzki się zaróżowiły. Potem jednak uśmiechnął się leciutko, wyciągnął wolną dłoń i pogłaskał chłopaka po policzku.
- Wystarczy. - powiedział. - Chodź tu do mnie. Teraz trzeba się Tobą zająć.

Zarejestrował, że wszystko jest w porządku i zapewne odetchnąłby z ulgą, gdyby nie fakt, że wciąż miał zajęte usta. Mruknął więc tylko cicho.
Arisee, rumienisz się!-Ryu ucieszył się jak dziecko, które dostało nową zabawkę. Wypuścił męskość Arisee z ust. Uśmiechnął się promiennie, z satysfakcją, wysunął język i wciąż patrząc w oczy kochanka, polizał jego członka na całej długości.. Uwielbiał doprowadzać Arisee do takiego stanu, co wcale nie było łatwe. Jeszcze trudniej było mężczyznę zawstydzić. Ale to nic, Ryu podobało się to, że kochanek jest taki śmiały w łóżku. W ten sposób było o wiele przyjemniej. Pozwolił pogłaskać się po policzku, by zaraz odwrócić twarz do głaszczącej go dłoni i ucałować jej wnętrze. Pochylił się jeszcze raz nad jego kroczem, by musnąć leciutko wargami samą główkę jego członka, później jego podbrzusze i brzuch, nieco powyżej pępka. Uniósł się wreszcie na wysokość twarzy Arisee i raz jeszcze uśmiechnął z zadowoleniem.
-Mówisz, że zasłużyłem na swoją porcję pieszczot?

Jęknął raz jeszcze i wręcz przeszły go dreszcze, gdy język partnera przesunął się po całej długości jego męskości. I kiedy Ryu uniósł się, na jego wyraźną prośbę, poczuł zarazem i ulgę i tęsknotę za dotykiem, który jeszcze przed chwilą doprowadzał go do szaleństwa.
- Zdecydowanie zasłużyłeś. Chociaż czasami bywasz wrednym sadystą. - powiedział, po czym pocałował go. W tej chwili zupełnie nie przejmował się faktem, że zaledwie przed chwilą usta partnera pieściły jego członek.
Wsunął dłonie pod materiał bielizny Endo, badając palcami delikatnie okolice jego miednicy. Tym samym jednoznacznie pokazywał mu, żeby pozbył się wreszcie przeszkadzającej części garderoby.

-Doskonale wiesz, że nigdy nie byłem grzecznym i sympatycznym chłopczykiem. Czasem trudno tę wewnętrzną wredotę poskromić.-powiedział takim tonem, jakby to rzeczywiście nie była wcale jego wina. Doskonale wiedział jaka opinia o nim krąży po szkole. „Wredny, zadufany kujon”, ewentualnie „Pilny uczeń, który nieco się wywyższa i jest niespecjalnie koleżeński”. Fakt, Ryu już taki był. Nie lubił ludzi, trudno było mu się do kogokolwiek przekonać, a nawet do jedynego przyjaciela- Natsu zwracał się po nazwisku, bywał oschły i nieprzyjemny. Nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że Arisee dobrze zna tę stronę Endo Ryu. Zapewne partner miał też świadomość tego, że był jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną osobą, wobec której Ryu był miły i sympatyczny. Nikt inny chyba nie uwierzyłby
w to, że Endo potrafi taki być.
Z zadowoleniem oddawał pocałunek Arisee. Cieszył się, że fakt, że przed chwilą robił mu dobrze ustami, nie brzydzi kochanka. Nie próbowałby go pocałować pierwszy, ani nie miałby mu za złe gdyby kazał na kolejne pocałunki poczekać aż Ryu umyje zęby. Nigdy nie zmusiłby ani nie nakłaniałby Arisee do czegokolwiek co mogłoby być dla niego nieprzyjemne. Do każdego eksperymentu podchodził bardzo ostrożnie i obserwował uważnie kochanka, gotów w każdej chwili przestać.
Czując palce Arisee na swoich biodrach, na gołej skórze mruknął cicho, pocałował go mocno, jakby żegnał się na dłużej, choć faktycznie odsunął się ledwie na dwie sekundy by pozbyć się reszty ubrań, zrzucić je na podłogę na ubrania Arisee i nago już wrócić w objęcia kochanka.

- Wiem, Ryu. - powiedział tylko i uśmiechnął się uśmiechem mówiącym "ale to nieważne". Na początku ich znajomości, jeszcze zanim zostali parą, Arisee chciał wyciągnąć Endo ze swojej oziębłej skorupy. W pewnym sensie mu się to udało, jednak w miarę, jak poznawał go lepiej, zrozumiał, że chłopak nie był taki bez powodu. Wychowanie, sytuacja w domu i wyparcie przez rodziców, to wszystko miało na niego wpływ. Dlatego teraz tak bardzo mu zależało, żeby Ryu poznał, co to rodzinne ciepło i miłość. I chociaż nie znał go jeszcze tak bardzo jakby tego chciał, to miał nadzieję to nadrobić.
Z błyskami pożądania w oczach patrzył, jak kochanek rozbiera się, by wreszcie pozostać całkiem nagim. I gdy tylko reszta ubrań wylądowała na podłodze, przyciągnął Ryu do siebie, jakby przez te kilka sekund naprawdę się za nim stęsknił.
- O wiele, wiele lepiej. - mruknął, całując go ponownie. Rozchylił nogi, pozwalając by partner wygodnie ułożył się między nimi, palcami przeczesując nieco przydługie kosmyki na karku chłopaka.

-Lepiej, mówisz? Zaraz postaramy się, żeby było jeszcze lepiej…-mruknął z zadowoleniem patrząc mu w oczy z jakąś taką radością i rozczuleniem. Te kilka dni przerwy i stres podczas tego tygodnia chyba naprawdę sprawiły, że tęsknił jeszcze bardziej niż zwykle, bo w tej chwili dosłownie cały promieniał mając wreszcie Arisee przy sobie. Pogłaskał kochanka po policzku, pocałował go krótko w usta, a później westchnął cicho.
-No tak, teraz rozumiem dlaczego lepiej jednak kochać się z głową na poduszkach, a nie leżąc na łóżku ‘do góry nogami’
Zerknął na stojącą z tyłu szafkę nocną, a później rzucił Arisee pokorne spojrzenie pod tytułem „przepraszam, ze nie pomyślałem o tym wczesniej”. Nie miał ochoty teraz się od niego odsuwać i psuć nastroju, ale musiał też zadbac o komfort kochanka, więc cmoknął go najpierw w usta, później w brodę i brzuch i odsunął się na chwilę by wyjąć z szuflady szafki nocnej opakowanie z lubrykatem i na wszelki wypadek zostawić na szafce okulary. Prezerwatywami się nie przejmował, nigdy ich nie używał i szczerze nie cierpiał. Nie używał ich nigdy wcześniej, a teraz, z Arisee, gdy byli w stałym związku a Ryu miał pewność, że i on i Arisee są ‘czyści’ nie było o nich mowy. Chwycił też poduszkę „jaśka” i położył go obok Arisee, by mężczyzna mógł ją przyciągnąć i podłożyć sobie pod głowę, gdyby miał na to ochotę, a później ułożył się ponownie między jego nogami, nakrył go swoim ciałem i objął mocno, jakby chciał w ten sposób zapewnić go, że nie ma mowy by jeszcze raz odsunął się choćby na centymetr. Pocałował go mocno w usta, a jego dłonie znów zaczęły badać ciało kochanka. Po chwili najpierw otarł się swoim członkiem o członek Arisee, a zaraz położył dłonie na jego udach, unosząc jego nogi i opierając je na swoich biodrach, sugerując by Arisee objął go w pasie, i zacząć powoli i dosyć delikatnie ocierać się o jego wejście.

Początkowo nie zrozumiał westchnienia ani spojrzenia a'la "przepraszam". Dopiero kiedy Ryu odsunął się od niego i zaczął grzebać w szafce nocnej, Arisee uniósł głowę zaciekawiony, by zaraz opaść z powrotem na łóżko i parsknąć śmiechem.
Wtulił się mocno w kochanka i z nową energią odwzajemnił pocałunek. Bądź co bądź, ale w takim stanie każda, nawet trwająca ledwie dwie sekundy, rozłąka z partnerem była nie do zniesienia. A jasny i klarowny zwiastun nadchodzących rozkoszy, który Endo wyciągnął z szuflady, a który to teraz spoczywał spokojnie obok jego nogi, powodował, że serce zabiło mu szybciej.
Objął go ciasno nogami w pasie. Czując sugestywne ocieranie się członka Ryu o swoje wejście, drgnął lekko i wypuścił ze świstem, nie wiadomo jak długo wstrzymywane powietrze. Nie wiedząc dokładnie co zrobić z rękoma, zacisnął je na ramionach partnera, przyciągając tym samym go bliżej siebie.
Nie baw się już ze mną, Ryu...

Zmarszczył tylko brwi i mruknął niezadowolony słysząc śmiech Arisee. A później „za karę” ugryzł go lekko w usta podczas jednego z następujących pocałunków. Męczył Arisee jeszcze przez chwilę, w końcu odpuścił widząc jak ciało kochanka niemalże błaga o więcej.
-Ależ Ty się niecierpliwisz… -mruknął z uśmiechem, cmoknął kochanka w czubek nosa i nie przedłużając już sięgnął po żel, którego wycisnął trochę na palce. Najpierw roztarł go lekko kciukiem o opuszki pozostałych palców, by choć odrobinę go ogrzać, a później sięgnął ku pośladkom Arisee, by choć trochę przygotować go na zbliżenie. Nie rozdrabniał się jakoś specjalnie, całował jego szyję jednocześnie najpierw powoli wsuwając w kochanka jeden palec, po chwili, gdy przestał czuć opór mięśni dołączając do niego drugi i trzeci. Arisee bez większych problemów potrafił się rozluźnić, więc poszło to całkiem sprawnie. Ryu wtarł resztkę żelu ze swych palców swojego członka, podłożył suchą dłoń pod pośladki Arisee i uniósł je lekko, by zaraz przysunąć się blisko i zacząć napierać członkiem na jego wejście. Wszedł w niego od razu do końca jednym, powolnym i spokojnym, ale płynnym ruchem.

- Hm, chyba jednak nie tylko ja się niecierpliwię. - mruknął i sugestywnym wzrokiem spojrzał na męskość kochanka, w pełni gotową do działania.
Westchnął przeciągle, czując zagłębiający się w nim chłodny palec. Dość szybko jednak rozluźnił się, a kiedy Ryu uniósł delikatnie jego biodra, układając go tym samym w dogodniejszej pozycji, sapnął cicho.
Wystarczył jeden, płynny ruch, by członek Endo znalazł się w całości w nim. Ciało Arisee nie stawiało większych oporów, wiedząc, że chłopak nigdy go nie skrzywdzi, za to zapewni przyjemność na najwyższym poziomie. Jęknął, czując męskość ukochanego wypełniającą go. Uwielbiał te chwile zbliżeń, które należały tylko do nich, a które, przez ich zabieganie i sytuację w szkole, zdarzały się tak rzadko.
Przyciągnął Ryu do powolnego pocałunku. W tym samym czasie objął go szczelniej nogami, zachęcając go do poruszania się.

-Dziwisz się, że się niecierpliwię mając w ramionach takie bóstwo? –szepnął nim został przyciągnięty do pocałunku. Zaczął dość powoli, spokojnie poruszać biodrami, jednocześnie oddając czule i nieco leniwie pocałunek. Miał świadomość tego, że Arisee się niecierpliwi, z resztą sam Ryu też się niecierpliwił i chciał więcej i więcej, a jednocześnie nie chciał zrobić Arisee krzywdy i sprawić mu bólu, a niestety trochę czasu zdążyło minąć odkąd ostatnio mieli okazję by być tak blisko. Poza tym… mieli dziś czas, dużo czasu, który warto było spędzić w miły sposób. Nie śpieszył się więc, powoli, miarowo zwiększał tempo kolejnych pchnięć, jednocześnie jakby w zupełnie naturalny sposób pogłębiając również pocałunek i czyniąc go coraz bardziej gorącym i namiętnym. Przynajmniej do chwili gdy musiał oderwać się od ust ukochanego, gdyż zupełnie brakło mu tchu. Złapał nieco łapczywie powietrze i westchnął cicho, a później zaczął obsypywać twarz Arisee delikatnymi pocałunkami, kierując się w stronę jego ucha.
-Kiedyś zupełnie postradam zmysły przy Tobie, Kochanie. - mruknął cicho, muskając wargami płatek jego ucha, a później, jakby tego było mało chwytając go lekko między wargi. Odsunął się minimalnie by móc spojrzeć na twarz kochanka. Widząc, że Arisee chyba jest całkiem wygodnie leżeć płasko na łóżku, uznał, że zrobi inny pożytek z przysuniętej poduszki, sięgnął po nią i podłożył ją pod pośladki Arisee podnosząc nieco jego miednicę i umożliwiając sobie wejście w niego minimalnie głębiej niż dotychczas.

Ryu poruszał się spokojnie i miarowo, doprowadzając Arisee do szaleństwa. Cały ich stosunek był powolny i niemal leniwy, ale też pełen pasji, namiętności i przyjemności.
Gdy Endo przerwał wreszcie pocałunek, policzki Arisee były zaróżowione jak po szybkim biegu. Uchylonymi ustami usiłował łapać powietrze, jednak z każdą chwilą, każdym pchnięciem stawało się to coraz trudniejsze. Przymknął oczy i wtulił się w chłopaka, który zasypywał pocałunkami jego twarz, chwilę później skupiając na płatku jego ucha, podskubując je delikatnie i wywołując u niego przyjemny dreszcz.
- Kocham Cię, wiesz o tym, prawda? - westchnął, zupełnie bezwiednie. Bo jakże Ryu miał o tym nie wiedzieć?
Arisee jęknął, nieco głośniej niż dotychczas, gdy kochanek uniósł jego biodra wyżej, wchodząc w niego jeszcze głębiej. Jęki stały się częstsze, a oddech jeszcze bardziej urywany, kiedy to Arisee niemalże krzyknął i rozwarł szeroko oczy, gdy członek Endo po nieznacznej zmianie kąta uderzył w ten najwrażliwszy punkt w jego ciele. Zacisnął dłonie mocniej na ramionach chłopaka, wpatrując się w niego wręcz zamglonymi z pożądania oczami.

Uwielbiał to – takie czułe słówka podczas stosunku, wyznania uczuć, czułe gesty. Dla Ryu, który, zanim poznał Arisee, dość często zmieniał partnerów i nie dzielił z nimi głębszych uczuć, to była zupełna odmiana. Arisee był pierwszą osobą, z którą robił to nie tylko z pożądania, ale również z miłości i było to absolutnie niesamowite.
-Wiem, też Cię kocham. -szepnął. To było oczywiste, że Arisee go kochał, nigdy o tym nie zapominał, niemniej jednak miło było słyszeć gdy partner mu o tym przypominał.
Ryu uśmiechnął się z odrobiną satysfakcji, kiedy Arisee wydał z siebie dość głośny, nietłumiony w żaden sposób jęk. Zadowolony, że znalazł to, czego szukał, wycofał się nieco i wszedł w niego ponownie pod tym samym kątem. Podparł łokieć tuż koło głowy Arisee i pochylił się nisko nad kochankiem. Ciężar ciała podpierał na łokciu, choć nakrył ciało Arisee swoim ciałem, niemalże przytulając go i zamykając w dość ciasnej przestrzeni między sobą a łóżkiem. Twarz przysunął do szyi kochanka tak, że miał usta tuż przy jego uchu i jego usta przy swoim. Teraz Arisee mógł lepiej słyszeć przyspieszony oddech Ryu i ciche, głębokie westchnienia i pomrukiwanie od czasu do czasu świadczące o tym, że jest mu naprawdę dobrze. Wolną rękę wsunął między ich ciała by sięgnąć nią krocza Arisee i powoli, niemalże leniwie pieszcząc dłońmi jego członka, jak gdyby trudno mu było się skupić na przyjemności, ruchu bioder i ruchu ręki jednocześnie.

Kolejne celne pchnięcie wydobyło z gardła Arisee kolejny, niemal tak samo głośny jęk. Gdy Ryu pochylił się nad nim, objął go ramionami, przyciągając go jeszcze bliżej. Gorący oddech tuż przy jego uchu, okraszony westchnieniami przyjemności sprawiał, że po plecach przeszedł mu dreszcz, a żołądek wykonał gwałtowne 'hop'. A kiedy tylko dłoń kochanka znalazła się przy jego kroczu, ujęła jego członek i leniwie, jakby od niechcenia, zaczęła go pieścić, zdrowy rozsądek Arisee się wyłączył. Za dużo doznań, za dużo emocji na raz.
- N-nn... - wydusił, sam nie bardzo wiedząc, czy miało to znaczyć 'nie', czy jeszcze coś innego. Zacisnął mocniej dłonie na plecach Endo, delikatnie go przy tym zadrapując.
Niesforna grzywka wpadała mu do oczu, ale nawet nie silił się na jej odgarnięcie. Czuł, że jeszcze chwila... jeszcze tylko chwila i dojdzie, kończąc tym samym zabawę. Nagłe przyspieszenie ruchów przez kochanka utwierdziło go w przekonaniu, że on też już jest na skraju. Że oboje dążą ku nieuniknionemu.

Jęknął dosyć głośno, niemalże prosto do ucha Arisee, gdy ten wbił palce w jego plecy, drapiąc go przy tym. O dziwo wcale nie brzmiało to tak, jakby Ryu sprawiło to ból. W tej chwili w pewien sposób potęgowało to tylko doznania i było chyba głównym bodźcem, który sprawił, że Ryu zaczął poruszać szybciej zarówno dłonią jak i biodrami.
Nie, Arisee. Ja już postradałęm zmysły przy Tobie-pomyślał, ale nie powiedział na głos. Chyba nawet nie byłby w stanie wydusić z siebie słowa w tej chwili. Natłok przyjemnych doznań wywołał całkiem przyjemny mętlik w jego głowie. Zamknął oczy i spróbował się skupić na reakcjach ciała Arisee, z kolejnym jego westchnieniem po plecach Ryu aż przeszły dreszcze. Pomyślał tylko o tym, że przy tych słodkich westchnieniach długo już ta zabawa nie potrwa… przygryzł mocno wargę by zwyczajnie nie odpłynąć z przyjemności i nieco zwolnił ruchy bioder, intensywniej pieszcząc za to członka kochanka. Jego własne podniecenie stawało się już niemalże nie do zniesienia a ciało boleśnie domagało się spełnienia, ale Ryu uparcie trzymał się swojego głupiego przekonania, że najpierw powinien zaspokoić Arisee, a dopiero później myśleć o sobie.

Jęk tuż koło jego ucha dobitnie uświadomił mu, że Endo jest w takim samym stopniu dobrze jak jemu samemu. I, nie mógł zaprzeczyć, napawało go to niejaką dumą, że udało mu się doprowadzić kochanka do takiego stanu.
Zaraz jednak cała duma wyparowała mu z głowy, kiedy chłopak po raz kolejny zmienił tempo, tym razem na wolniejsze, w tym samym momencie przyspieszając ruch swojej dłoni.
I Arisee po prostu nie wytrzymał. Zbyt wiele doznań na jeden raz sprawiło, że przy którymś kolejnym pchnięciu krzyknął i doszedł, obejmując Ryu jeszcze mocniej nogami. Ciepłe nasienie pobrudziło rękę Endo i po części także brzuch Arisee.
Oddychał ciężko i przymknął zmęczone oczy. Ale wiedział, że to jeszcze nie koniec. Że jedynie on osiągnął spełnienie. Dlatego nie popuścił uścisku. Jeszcze nie teraz.

Zabawa skończyła się chyba własnie w momencie gdy Arisee doszedł. Ryu pod wpływem jego spiętego nagle ciała, krzyku, ciepłej cieczy spływającej po jego dłoni i jasno świadczącej o tym, co właśnie się stało, był już niemal na skraju. Poruszył się jeszcze dwa, może trzy razy, westchnął głęboko, gardłowo i osiągnął spełnienie, będąc jeszcze w Arisee. Wysunął się z niego powoli, na chwilę jeszcze nakrywając go swoim rozgrzanym ciałem, jakby nie miał siły by przesunąć się i położyć obok. Oddychał ciężko i szybko, jakby właśnie przebiegł maraton. Było mu gorąco, a jednocześnie zimno, jakby po wilgotnych od potu plecach wiał nieprzyjemny chłód. Dopiero teraz uświadomił sobie, że plecy go odrobinę szczypią. Nie bolało mocno, nie sądził by miał przerwaną skórę albo głębsze zadrapania, a jednak na pewno widniały na nich czerwone smugi od paznokci Arisee. Trudno zrozumieć dziewiętnastolatka z rozszalałą burzą hormonów i dziwnymi fantazjami, ale z jakiegoś powodu uśmiechał się czując to delikatne szczypanie, jakby było to coś z czego można być dumnym. Starał się nie przygniatać Arisee i opierać ciężar na rękach i nogach, co, zważywszy na fakt iż jedną z dłoni miał w takim stanie, że niespecjalnie chciał ją opierać o łóżko i wczoraj zmienianą pościel (którą i tak na noc trzeba zmienić, co nie znaczy jednak że należy ją upaćkac jeszcze bardziej), było dość trudne. Ostatecznie, gdy oddech mu się nieco unormował mruknął tylko coś w stylu „zaraz będzie zimno, zmykaj pod kołdrę” i odsunął się nieco by sięgnąć do szuflady po chusteczki nawilżane. W pierwszej kolejności wytarł brzuch Arisee, by kochanek rzeczywiście mógł „ zmykać szybko pod kołdrę”, a później swoją rękę, by móc również wślizgnąć się pod kołderkę i przytulić do ukochanego.

Słysząc westchnienie i czując, że kochanek również doszedł, Arisee uśmiechnął się delikatnie. Był zmęczony, zresztą tak samo jak Ryu. Gdy chłopak niemalże położył się na nim, siły starczyło mu tylko na to, by odgarnąć mu wilgotne, ciemne kosmyki z czoła i ucałować go w skroń.
Leżeli tak dobrą chwilę, nie odzywając się, równając oddech i dochodząc do siebie. Zaraz potem Endo się podniósł i wyjął z szafki chusteczki. Mruknął cichutko i wciągnął brzuch, gdy zimna i wilgotna chusteczka wycierała z niego ślady niedawno odbytej zabawy. I chociaż nie miał ani siły, ani ochoty ruszyć się z miejsca, to zimny dreszcz, który przeszedł mu po plecach , skutecznie zmusił go do odrobiny wysiłku i wgramolenia się pod kołdrę. Od razu zrobiło mu się ciepło i miło. A kiedy Ryu do niego dołączył, było jeszcze milej.
Arisee przysunął się jak najbliżej, objął go ramionami i przymknął oczy. Opuszkami palców delikatnie gładził go w okolicach łopatek. Zmarszczył brwi, jakby ewidentnie mu coś nie pasowało, kiedy natrafił na delikatnie wypukłe poziome kreski na plecach kochanka.
- Podrapałem Cię. - westchnął cicho i wpatrzył się w jego oczy z poczuciem winy. - Przepraszam.

Aż zamruczał z zadowolenia kiedy taki rozleniwiony mógł przytulić ciepłe ciało Arisee, zagrzebać się pod kołderką i zwyczajnie nie myśleć o niczym poza tym co jest tu i teraz. W tej chwili miał tu swój mały raj i był absolutnie pewien, że nigdzie na świecie nie byłoby mu tak dobrze jak tu i teraz. To było dość ciekawe wrażenie, bo przecież znajdowali się w niewielkim, studenckim mieszkanku, w dosyć starej kamienicy z tymi okropnie wysokimi mieszkaniami, gdzie przeciętna drabina nie wystarcza by sięgnąć sufitu, gdzie z dworu dochodziły dźwięki aut i chyba trzepanego przez kogoś dywanu. Ryu, który całe życie wychowywał się w luksusach i zmuszony został zrezygnować z nich ledwie 2 lata temu powinien raczej narzekać na brak komfortu (na co dzień z resztą ciągle mu się to zdarzało). Przy Arisee jednak zupełnie zmieniały mu się priorytety. Leżał spokojnie, odsunął najpierw długie włosy Arisee do tyłu, by odsłonić jego twarz, włosy opadły do tyłu, więc zaraz chwycił ich pasmo i ściągnął je z powrotem do przodu, na ramię kochanka, a później głaskał go po włosach, nakręcał cienkie pasmo na palec by zaraz je puścić, przesuwał palcami po jego głowie delikatnie ją masując. Nie pierwszy raz widać było, że te długie włosy Arisee wyjątkowo przypadły mu do gustu i lubi się nimi „bawić”.
-Mhmm, podrapałeś mnie. Taki z Ciebie perwersyjny, sadystyczny łobuz… Lubię kiedy pokazujesz pazurki w łóżku, ale nie sądziłem że będziesz robić to aż tak dosłownie. -stwierdził zupełnie lekko, z rozbawieniem.
Poniosło Cię, co, Arisee? Znaczy, że naprawdę było Ci dobrze, prawda?-uśmiechał się z zadowoleniem i satysfakcją. Zdecydowanie był z siebie dumny i wcale tego nie krył.

Uśmiechnął się pod nosem, nie otwierając nawet oczu, gdy Ryu zaczął bawić się jego włosami. Nie pierwszy i nie ostatni raz jak podejrzewał. Nie widział w swoich włosach nic specjalnego, nie pielęgnował ich w jakiś specjalnie wyszukany sposób, na dodatek "katował" je suszarką i ciągle związywał. Grzywka nie raz była przysmażona ogniem palnika, a dłuższe kosmyki lądowały w zlewkach i kolba reakcyjnych, gdy nie był zbyt uważny. Jednak Endo z jakiegoś powodu je lubił. A skoro on je lubił, to Arisee nie miał powodu ich obcinać.
- "Perwersyjny sadystyczny łobuz" brzmi tak strasznie. I jest zupełnie nieprawdziwe. No... - przerwał na chwilę, jakby myśląc usilnie, co powiedzieć dalej. - ... może troszeczkę. - przyznał.
- Ale to wszystko Twoja wina. Rozbestwiłeś tego łobuza i teraz masz. - spojrzał na niego z całkiem nieźle udawanym oburzeniem.
Zaraz jednak uniósł brew, widząc jawnie promieniującą z chłopaka dumę.
- No nie. Ja tu się martwię, niemalże jest mi wstyd, a Ty aż ociekasz samozadowoleniem. - jęknął teatralnie, wciskając twarz głębiej w poduszkę. - Chyba, w ramach kary, zostawię Cię tu samego, a sam pójdę się wykąpać.

Patrzył z rozbawieniem na to zakłopotanie Arisee. To było absolutnie urocze.
-Moja wina? Jasne. Zapewne zupełnie, tylko i wyłącznie moja…
-Chciałeś chyba powiedzieć zasługa. Niezmiernie się cieszę, że rozbestwiłem sobie takiego perwersyjnego Łobuza i mam go dla siebie. –popatrzył jak Arisee wtula twarz w poduszkę i korzystając z ułamka chwili gdy nie patrzył, przysunął się bliżej by być o milimetry od jego twarzy gdy ponownie ją obrócił. Skradł mu buziaka.
-O co się, Głuptasie martwisz? Przecież zadrapanie zaraz się zagoi, nikt go raczej nie zobaczy, a nawet jeśli to raczej nie wydrapałeś mi tam swojego nazwiska, prawda? Nic się nie stało o było to… całkiem ciekawe i miłe urozmaicenie. No chyba, że martwisz się o hałas, bo byliśmy dość głośno…
Głównie to Ty byłeś dość głośno, chociaż tak mnie tym nakręcałeś, że mnie chyba też w pewnej chwili poniosło…-zawiesił na chwilę głos jakby chciał go trochę nastraszyć, chociaż po odrobinkę złośliwym, ale beztroskim uśmiechu Ryu można było poznać że nie przekroczyli ‘bezpiecznego’ poziomu decybeli
-…to tez nie masz co się martwić, bo sąsiedzi z góry wyjechali już na święta, sąsiadka z dołu jest zupełnie głucha a Ci z naprzeciwka z jakiegoś powodu mają dźwiękoszczelne drzwi. Chyba poprzedni mieszkańcy dali im popalić… Możesz ‘za karę’ sam pójść się wykąpać, a ja tę karę pokornie przyjmę, otworzę na chwilę okno, zmienię pościel na świeżą i przyjdę do Ciebie umyć Ci plecki zanim skończysz.-cmoknął kochanka w czoło i chociaż powiedział jedno to robił coś zupełnie innego, a mianowicie nadal leżał w łózku niespecjalnie chyba mając ochotę się ruszyć. Bo było ciepło, miękko, wygodnie i spokojnie… no i kto chciałby opuszczać taki mały raj?

- "Zasługa"? Okej... skoro tak stawiasz sprawę, to noś zadrapanie jako chwalebną ranę wojenną i pielęgnuj ją z dumą. - zaśmiał się, wygłaszając to patetycznym tonem.
Na skradzionego podstępem buziaka mruknął tylko cicho, jednak nie złościł się. Bardziej zawstydził.
- Tak, w pewnym sensie boję się, że ktoś to zobaczy i zacznie drążyć. Bo, powiedźmy sobie szczerze, na zadrapanie po puszystym, rozbrykanym kociaku to nie wygląda. Ale... po prostu, nie chciałem zrobić Ci krzywdy. - wyznał.
Pierwszy raz się zdarzyło, że zrobił coś takiego. I, bez względu na to, że było mu dobrze aż do utraty logicznego myślenia, powinien się hamować. Nie chciał przecież, żeby Ryu z każdego zbliżenia wychodził poharatany.
- Mam nadzieję, że żartujesz. - wydusił, gdy Endo wspomniał o sąsiadach. Był świadomy, że w starej kamienicy dźwięk niesie się aż za dobrze, ale jakoś wcześniej nie brał tego pod uwagę. - Bardzo śmieszne. - odetchnął z ulgą, widząc, że chłopak jednak tylko żartował. - Teraz karę masz jak w banku.
Widząc, że kochanek raczej nie ma zamiaru podnieść się jako pierwszy, cmoknął go tylko krótko w usta, po czym wygrzebał się spod ciepłej kołdry i wstał. Będąc cały czas gołym, pozbierał w pierwszej kolejności ubrania z podłogi, zarówno swoje jak i Ryu, po czym ułożył je na obrotowym fotelu. Zaraz też podszedł do swojej walizki, otworzył ją i wygrzebał ręczniki oraz czystą parę bokserek.
Uśmiechnął się wyzywająco widząc, że Endo obserwuje z uwagą cały jego pochód po pokoju.
- Idę się kąpać. - powiedział tylko i ruszył do łazienki, zastanawiając się, jak szybko partnerowi uda się zrobić zaplanowane czynności, żeby przyjść "umyć mu plecki"

Położył się na boku, podciągnął poduszkę pod głowę i z jawnym zadowoleniem obserwował Arisee paradującego nago po pokoju. Oczywiście, że nie mógł odpuścić sobie oglądania takiego show. Z resztą, kto normalny byłby w stanie odwrócić wzrok od tego kuszącego, smukłego ciała? Dopiero gdy Arisee poszedł do łazienki Ryu wstał. Najpierw otworzył okno, później w błyskawicznym tempie zaczął zmieniać pościel. W pośpiechu dobrał poszewki na poduszki i kołdrę nie od kompletu, bo kołdra była błękitna a poduszki miętowozielone, ale nie miał czasu już tego poprawiać i szukać pasujących poszewek. Gdyby zamarudził zbyt długo Arisee pewnie „za karę” skończyłby prysznic szybciej i nic by nie wyszło z „mycia plecków”.
Zgarnął ‘brudną’ pościel i wciąż nago poszedł do łazienki, gdzie wrzucił ją do kosza na pranie. Nie pomyślał o tym by wziąć ze sobą coś do ubrania po kąpieli, za bardzo zależało mu by zdążyć wziąć prysznic z Arisee. Rozsunął drzwi kabiny prysznicowej i wszedł do ciepłego, zaparowanego wnętrza. Niemalże od razu położył dłonie na biodrach stojącego tyłem Arisee. Złożył kilka delikatnych pocałunków na jego mokrych plecach, tuż przy ramieniu, później na samym ramieniu i szyi. Przesunął przy tym ręce do przodu, na jego brzuch, obejmując go w ten sposób i przytulając.