Mieszkanie Ryu i Arisee

- Mam nadzieję, że mówisz również o sobie. – podchwycił zaczepnym tonem.
Zdawał sobie sprawę, że z masażu na razie nici, bo rosnące podniecenie ich obu dało się rozładować tylko w jeden sposób i tylko tu, bez wędrówek do sypialni. Było w tym coś ekscytującego, bo, pomijając jeden raz pod prysznicem, jeszcze w starym mieszkaniu Ryu i „rozdziewiczanie” nowego mieszkania na kanapie, ich miłosne igraszki zawsze dotyczyły łóżka.
Chociaż i tak podejrzewał, że po upojnej kąpieli i relaksującym masażu (wliczającym happy end), znowu wylądują w wannie, tym razem już tak zmęczeni, że nie w głowie będą im erotyczne figle.
Westchnął niemal bezgłośnie, kiedy Endo uniósł go lekko, a później nakierował w taki sposób, by jego męskość znalazła się idealnie w wąskiej szczelinie między pośladkami, drażniąc jego wejście i powodując jego mimowolne skurcze.
Przygryzł wargę, jednak w tej samej chwili usta ukochanego pocałowały go, a zwinny język utorował sobie drogę do wnętrza jego ust. Całowali się dobrą chwilę, niemal zapominając o całym świecie, jak również o oddychaniu. Kiedy wreszcie oderwali się od siebie, Arisee był zarumieniony z co najmniej trzech powodów i jakoś tak nie mógł opanować swojego oddechu.
Jak to się robiło? Wdech i wydech?
A wwiercające się w niego czarne oczy tylko potęgowały wszystkie doznania. I powodowały, że do głowy przychodziły mu dzikie pomysły.
- To skoro już wyjaśniliśmy sobie, że masaż może poczekać i, że oboje zwariowaliśmy, to musimy teraz zrobić dobry użytek z tej wanny. Skoro już tak bardzo się napracowałem, żeby przygotować nam kąpiel, to trzeba to wykorzystać do maksimum.
Może to, co właśnie miał zamiar zrobić, wydawało się szalenie perwersyjne, jednak Arisee zależało na definitywnym skończeniu z wizerunkiem porcelanowej lalki. Chociaż Ryu mu mówił, że jest wcieleniem diabła i wrednego kusiciela, to jednak nadal chwilami traktował go jak delikatnego aniołka, którego bruka się, popełniając ciężki grzech. A on już dawno aniołem nie był. O ile kiedykolwiek był.
Myśląc już właściwie tylko dalszej zabawie ujął kochanka za rękę i, dalej wpatrując mu się w oczy, oblizał nieco spierzchnięte usta. Wysunął odrobinę język i prowokująco polizał chłopaka po opuszkach palców trzymanej ręki. Powtórzy to raz, drugi, trzeci, aż środkowy i wskazujący palec były odpowiednio nawilżone. Wtedy też pokierował nimi do swojego wejścia.
- Pobawmy się, Ryu. – wyszeptał prowokacyjnie.