Apartament Cornélio Rein'a 414, piętro numer 5
2 posters
Strona 2 z 2
Strona 2 z 2 • 1, 2
Re: Apartament Cornélio Rein'a 414, piętro numer 5
Leków…? Wyjść?
Minęło dużo czasu, nim Cornélio powiedział cokolwiek jeszcze. Miotało nim tyle sprzecznych emocji, których sam do końca nie rozumiał. To takie proste. Wcisnąć się komuś do domu. Najeść się. Wyspać w nieswoim łóżku. A potem wyjść jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby to była tylko chwilowa wizyta! Czuł się zdradzony. Zupełnie tak, jakby irracjonalnie wymagał od niebieskowłosego podzielenia się z nim od razu wszystkimi sekretami, nie musząc dawać w zamian nic od siebie. Tak, jakby należała mu się wiedza o tym, dlaczego i jakie leki bierze. A może to było poczucie winy? W końcu gdyby tylko znał sytuację, na pewno nie poiłby go alkoholem. Twarz mężczyzny ściągnęła się w wyniosły, zimny grymas. Z zielonych oczu jakby całkowicie uszły uczucia. Wyglądały jak szklane, sztuczne, jakby nie wyrażały nic więcej, jak bolesną obojętność. Cornélio sam do końca nie wiedział, dlaczego jego reakcja tak nim owładnęła. Całkowicie się zapomniał, oddał się temu, co się w nim działo, zapadł się w tym bez pamięci. Bez słowa, pewnym ruchem podniósł się i wziął do ręki naczynia, które stały po jego stronie stołu, następnie wyciągnął spod nosa Heidi talerz z niedokończonym śniadaniem i również zabrał go ze sobą. Kierując się do kuchni, w progu przystanął. Nie odwracając się przodem do chłopaka, wycedził:
-Dziękuję za śniadanie. Było miło cię gościć.
Nie mogąc nawet dostrzec reakcji niebieskowłosego, ruszył do kuchni, w celu umycia brudnych naczyń.
Gdy Cornélio został sam, automatycznie skierował się do sypialni, gdzie rzucił się bezwładnie na łóżko, zarzucając ramiona za głowę. Jego zielone oczy wciąż wyglądały, jakby mężczyzna zgubił po drodze do kuchni duszę, były puste i niedostępne, obecnie wlepione bez większego znaczenia w sufit tuż nad jego głową. Co za dupek… Wciąż nie rozumiał siebie. Było w nim tyle sprzeczności, czuł się jak małe dziecko, które czuje wiele, a niewiele potrafi o tym powiedzieć. Był wściekły, a zarazem zafascynowany. W końcu pierwszy raz od bardzo dawna coś w jego zastałym życiu drgnęło, jakby zbudził się z bardzo długiego, zimowego snu. Heidi wniósł do jego mieszkania nie tylko pyszny deser. Tak gwałtowna reakcja na cokolwiek była dla Cornélio czymś nowym, czymś dawno nie zaobserwowanym. A jednak obronił się przed wszystkim tak, jak zwykle. I oto jest, z powrotem w swojej strefie komfortu, tak znajomej. Cóż zatem się stało, że strefa ta wydawała mu się teraz zimna i nieprzyjazna?
Rozmyślania trwały długo i nie przynosiły ukojenia. Cornélio zmęczony samym sobą wreszcie wstał, żeby za chwilę znowu usiąść. Dobra, weź się w garść. Co tak naprawdę się stało? Ot obcy koleś wpadł z wizytą, było miło, po czym po prostu sobie poszedł. Co w tym niesamowitego? Próby racjonalizacji jednak sprawiały, że czuł się tylko bardziej i bardziej sfrustrowany.
[z/t] <- pozwoliłem sobie dodać, jako że zmieniliście temat ^^" - Klusek
Minęło dużo czasu, nim Cornélio powiedział cokolwiek jeszcze. Miotało nim tyle sprzecznych emocji, których sam do końca nie rozumiał. To takie proste. Wcisnąć się komuś do domu. Najeść się. Wyspać w nieswoim łóżku. A potem wyjść jak gdyby nigdy nic. Jak gdyby to była tylko chwilowa wizyta! Czuł się zdradzony. Zupełnie tak, jakby irracjonalnie wymagał od niebieskowłosego podzielenia się z nim od razu wszystkimi sekretami, nie musząc dawać w zamian nic od siebie. Tak, jakby należała mu się wiedza o tym, dlaczego i jakie leki bierze. A może to było poczucie winy? W końcu gdyby tylko znał sytuację, na pewno nie poiłby go alkoholem. Twarz mężczyzny ściągnęła się w wyniosły, zimny grymas. Z zielonych oczu jakby całkowicie uszły uczucia. Wyglądały jak szklane, sztuczne, jakby nie wyrażały nic więcej, jak bolesną obojętność. Cornélio sam do końca nie wiedział, dlaczego jego reakcja tak nim owładnęła. Całkowicie się zapomniał, oddał się temu, co się w nim działo, zapadł się w tym bez pamięci. Bez słowa, pewnym ruchem podniósł się i wziął do ręki naczynia, które stały po jego stronie stołu, następnie wyciągnął spod nosa Heidi talerz z niedokończonym śniadaniem i również zabrał go ze sobą. Kierując się do kuchni, w progu przystanął. Nie odwracając się przodem do chłopaka, wycedził:
-Dziękuję za śniadanie. Było miło cię gościć.
Nie mogąc nawet dostrzec reakcji niebieskowłosego, ruszył do kuchni, w celu umycia brudnych naczyń.
Gdy Cornélio został sam, automatycznie skierował się do sypialni, gdzie rzucił się bezwładnie na łóżko, zarzucając ramiona za głowę. Jego zielone oczy wciąż wyglądały, jakby mężczyzna zgubił po drodze do kuchni duszę, były puste i niedostępne, obecnie wlepione bez większego znaczenia w sufit tuż nad jego głową. Co za dupek… Wciąż nie rozumiał siebie. Było w nim tyle sprzeczności, czuł się jak małe dziecko, które czuje wiele, a niewiele potrafi o tym powiedzieć. Był wściekły, a zarazem zafascynowany. W końcu pierwszy raz od bardzo dawna coś w jego zastałym życiu drgnęło, jakby zbudził się z bardzo długiego, zimowego snu. Heidi wniósł do jego mieszkania nie tylko pyszny deser. Tak gwałtowna reakcja na cokolwiek była dla Cornélio czymś nowym, czymś dawno nie zaobserwowanym. A jednak obronił się przed wszystkim tak, jak zwykle. I oto jest, z powrotem w swojej strefie komfortu, tak znajomej. Cóż zatem się stało, że strefa ta wydawała mu się teraz zimna i nieprzyjazna?
Rozmyślania trwały długo i nie przynosiły ukojenia. Cornélio zmęczony samym sobą wreszcie wstał, żeby za chwilę znowu usiąść. Dobra, weź się w garść. Co tak naprawdę się stało? Ot obcy koleś wpadł z wizytą, było miło, po czym po prostu sobie poszedł. Co w tym niesamowitego? Próby racjonalizacji jednak sprawiały, że czuł się tylko bardziej i bardziej sfrustrowany.
[z/t] <- pozwoliłem sobie dodać, jako że zmieniliście temat ^^" - Klusek
Re: Apartament Cornélio Rein'a 414, piętro numer 5
Tego się z pewnością nie spodziewał... Nie czegoś takiego. W pierwszym momencie nie wiedział co się dzieje z białowłosym widząc ten przerażajacy chłód na jego twarzy.
Było miło...?
Reakcja mężczyzny nie tyle co go zaskoczyła co po prostu przeraziła. Zerwał się w mgnieniu oka z miejsca i wybiegł z salonu by w pośpiechu założyć buty, zerwać kurtkę z wieszaka i jak najszybciej opuścić to mieszkanie. Zatrzaskując za sobą drzwi i nie kojarząc faktów wyszedł z budynku jakby lunatykował. Dopiero gdy się obejrzał zalały go gdzieś schowane wcześniej emocje i po prostu wybuchnął płaczem.
Przecież to takie oczywiste... Mógł w ogóle o tym nie wspominać. Tak jest zawsze! Cornélio musiał się domyślić... Pewnie zorientował się po jego zachowaniu.
Nie mogąc ujść dalej przysiadł na pobliskim murku i schował twarz w dłoniach.
To tak boli, tak cholernie boli! Przez głupią chorobę... Wszyscy mają mnie dość... Na co mi to? Na co były te obiady i wesołe rozmowy? Mogłem się domyślić, że skończy się jak zawsze. Jak rodzice i reszta... Tylko napomknąłem a on od razu się mnie pozbył.
Przypominając sobie spojrzenie białowłosego, w którym widział odrazę i pogardę załknął chowając głowę między kolana. Czuł, że się szybko nie pozbiera po tak silnym ciosie, jakiego dawno nie otrzymał.
Dopiero po chwili gdy lodowaty wiatr owiał jego twarz zadrżał z zimną i otarł niechciane łzy z policzka.Cholera...! Zostawiłem szalik... Nie! Nie ma mowy, nie wrócę tam, nie wrócę już nigdy!
Nie mogąc patrzeć na budynek w którym mieszka mężczyzna podniósł się z murku i tylko z beznamiętnym celem dotarcia do swojego mieszkania ruszył przed siebie, chcąc jak najszybciej zapomnieć o wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch dni. Nieważne czy było to pozytywne czy przygnębiające, każde wspomnienie związane z Cornélio przywoływało tylko kolejną łzę. Może i liczył na lepsze relacje z nim, ale najwyraźniej się przeliczył.
[z/t] <- pozwoliłem sobie dodać, jako że zmieniliście temat ^^" - Klusek
Było miło...?
Reakcja mężczyzny nie tyle co go zaskoczyła co po prostu przeraziła. Zerwał się w mgnieniu oka z miejsca i wybiegł z salonu by w pośpiechu założyć buty, zerwać kurtkę z wieszaka i jak najszybciej opuścić to mieszkanie. Zatrzaskując za sobą drzwi i nie kojarząc faktów wyszedł z budynku jakby lunatykował. Dopiero gdy się obejrzał zalały go gdzieś schowane wcześniej emocje i po prostu wybuchnął płaczem.
Przecież to takie oczywiste... Mógł w ogóle o tym nie wspominać. Tak jest zawsze! Cornélio musiał się domyślić... Pewnie zorientował się po jego zachowaniu.
Nie mogąc ujść dalej przysiadł na pobliskim murku i schował twarz w dłoniach.
To tak boli, tak cholernie boli! Przez głupią chorobę... Wszyscy mają mnie dość... Na co mi to? Na co były te obiady i wesołe rozmowy? Mogłem się domyślić, że skończy się jak zawsze. Jak rodzice i reszta... Tylko napomknąłem a on od razu się mnie pozbył.
Przypominając sobie spojrzenie białowłosego, w którym widział odrazę i pogardę załknął chowając głowę między kolana. Czuł, że się szybko nie pozbiera po tak silnym ciosie, jakiego dawno nie otrzymał.
Dopiero po chwili gdy lodowaty wiatr owiał jego twarz zadrżał z zimną i otarł niechciane łzy z policzka.Cholera...! Zostawiłem szalik... Nie! Nie ma mowy, nie wrócę tam, nie wrócę już nigdy!
Nie mogąc patrzeć na budynek w którym mieszka mężczyzna podniósł się z murku i tylko z beznamiętnym celem dotarcia do swojego mieszkania ruszył przed siebie, chcąc jak najszybciej zapomnieć o wszystkim co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch dni. Nieważne czy było to pozytywne czy przygnębiające, każde wspomnienie związane z Cornélio przywoływało tylko kolejną łzę. Może i liczył na lepsze relacje z nim, ale najwyraźniej się przeliczył.
[z/t] <- pozwoliłem sobie dodać, jako że zmieniliście temat ^^" - Klusek
Strona 2 z 2 • 1, 2
Similar topics
» Apartament Harukiego Shimizu
» Piętro 11, mieszkanie nr 448 "Tom Salva" i tymczasowo "Rokuro Miyazawa"
» Pokój numer 305
» Apartament Lucasa. Witaj w moim azylu, nieznajomy. - TEMAT ZAMKNIĘTY
» Apartament Lucasa i Sebastiana.
» Piętro 11, mieszkanie nr 448 "Tom Salva" i tymczasowo "Rokuro Miyazawa"
» Pokój numer 305
» Apartament Lucasa. Witaj w moim azylu, nieznajomy. - TEMAT ZAMKNIĘTY
» Apartament Lucasa i Sebastiana.
Strona 2 z 2
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|